niedziela, 15 maja 2011

01. Tak bardzo mi was brakuje ♥

Siedziałam nad rzeką pod wielkim drzewem . Promienie słońca bezpośrednio padały na moją twarz . Zawsze uwielbiałam przychodzić w to miejsce z ... Justinem. Ale kiedy wyjechał przychodziłam tu sama użalając się nad sobą. Tak bardzo mi go brakuje. Każdą miło wyglądającą istotę odpychałam. Nie chciałam przyjąć niczyjej przyjaźni. Obawiałam się, że stanie się to co dawniej. Spojrzałam się na drzewo na korze wyryte były scyzorykiem inicjały moich rodziców. Siedem lat i wytrzymały. Przejechałam ręką po szyi. Dostrzegłam, że mam na niej naszyjnik. Zupełnie o nim zapomniałam. Jest to połówka serca. Dostałam to od Justina . Po złączeniu serc widnieje napis BFF .Poczułam, że po moich policzkach spływają łzy. Szybkim ruchem je otarłam i wstałam. Chwyciłam torebkę do ręki i poszłam do domu. Było już późno jest 23.o5. Szłam samotnie pustymi alejkami. Było ciemno. Mianowicie świeciły się tylko dwie lampy. Przyśpieszyłam kroku i w końcu stałam w drzwiach mojego domu. Weszłam po cichu myśląc ,że ciocia już śpi. Nagle zapaliło się światło, a ja odskoczyłam w tył
- Czy ty wiesz która jest godzina ? - zapytała Ciocia 
- Tak , przepraszam - powiedziałam po czym udałam się do pokoju
Rzuciłam torebkę do szafy i weszłam do łazienki. Zimny prysznic zawsze dobrze na mnie działał. Wykąpałam się w płynie kokosowym . Wysuszyłam sobie włosy i usiadłam przy biurku. Otworzyłam laptopa. Weszłam na Twittera. Moją uwagę przykuł wpis :

@justinbieber - W końcu odpoczynek ! :D 

Łza zakręciła mi się w oku. A on podobno nie ma czasu by napisać. Nie czekając na to aż się rozpłaczę wyłączyłam komputer. Wyszłam jeszcze na chwilkę na balkon. Spojrzałam się w niebo pełne gwiazd.
- Tak bardzo mi was brakuje - mówiłam sama do siebie. Weszłam z powrotem do pokoju. Popatrzyłam na zdjęcia rodziców. Zgasiłam światło. Wskoczyłam pod ciepłą kołdrę. Biłam się sama ze sobą w myślach. W końcu po długich oczekiwaniach zasnęłam.

"Już kolejny raz siedziałam na ławce w wielkim parku. Było zupełnie ciemno. W oddali świeciła się tylko jedna lampa. Obok mnie jak zwykle był zapatrzony w gwiazdy chłopak.Niestety nie mogłam zobaczyć jego twarzy. Cisza ogarniała całe miejsce.Próbowałam coś powiedzieć, ale czułam się jakby ktoś zaszył mi usta. Mój towarzysz też się nie odzywał co było dość krępujące. Przyglądałam mu się bardzo zaciekawiona. On jednak nigdy nie obdarzył mnie swoją uwagą. Zachowywał się tak jakby nikogo nie widział.Postanowiłam sobie odpuścić. Chciałam już wstać z ławki, ale poczułam jak ktoś obejmuje mnie ramieniem. Zgadza się. To był ten chłopak. W końcu dopięłam swego. Nagle zauważyłam jego malinowe usta, które się zbliżały do moich warg." 


Usłyszałam głośny hałas.Szybko otworzyłam oczy. To był kolejny z moich głupich snów. Niezadowolona całą tą sytuacją wywlekłam się z łóżka.Nie chętnie kierowałam się w stronę łazienki w międzyczasie spotkałam Alice.
- Channel co ci się stało ? - zapytała ciocia stawiając mnie przed lustrem patrzyłam się na nią z zaciekawieniem.Ona skierowała palcem na lustro.Kiedy spojrzałam się na nie przestraszyłam się.Byłam cała zalana potem, a na policzkach miałam ślady rozmazanej maskary.Na to jest tylko jedno wytłumaczenie.Płakałam przez sen.Naprawdę nie mam pojęcia co mogło mnie doprowadzić do takiego stanu.Weszłam pod prysznic.Zimny natrysk spłukał mój pot. Delikatnie namydliłam całe ciało, po czym je spłukałam. Umyłam starannie włosy. Wychodząc okryłam się miękkim kremowym ręcznikiem. Weszłam do garderoby i wygrzebałam fajny zestaw ;3
Zeszłam na śniadanie. Usiadłam przy barku , a ciocia podała mi naleśniki. Wyszłam z domu. Szłam chwilkę i już po chwili siedziałam pod wielkim rozłożystym drzewem. Promienie słoneczne nie miały do mnie dostępu, gdyż wielka pokrywa rośliny opatulała mnie cieniem. Na moje policzki delikatnie powiewał wiatr. 
- Czemu ja nie mogę mieć normalnego życia - warknęłam uderzając pięścią o korę drzewa.
- Ty nie masz złego życia. Jedyne co musisz zrobić w tym kierunku to uwierzyć w to – usłyszałam tajemniczy głos zza moich pleców. Obróciłam głowę aby spostrzec czy nikogo tu nie ma. Przeleciałam wzrokiem całą okolice, ale nie zauważyłam nic niepokojącego. Myślałam, że zwariowałam jednak naprawdę wierzyłam, że w końcu moje drzewo się odezwało.
- Naprawdę tak myślisz ? – otarłam łzę spływającą po poliku.
- Oczywiście –poczułam czyjąś rękę na ramieniu, ale gdy na nie spojrzałam jej już nie było.Bardzo się przestraszyłam na znak podkurczając nogi pod brodę.
- K-kto tu jest ? –zapytałam drżącym głosem.
- Bardzo się za tobą stęskniłem – poczułam jak ktoś delikatnie gładzi moje włosy. Nerwowo odwróciłam głowę w stronę dochodzącego głosu. Przeżyłam wielki szok. Normalnie myślałam,że dostanę zawału serca.
- J-justin ! C-co T-ty t-tu r-robisz ? - wydusiłam z siebie
- Channel Cii ...– przytulił mnie opiekuńczo. Zdecydowanie tego mi brakowało. Ja mam mu tak wybaczyć te dwa lata przez, które nie zamieniliśmy ani słowa ? Niedoczekanie jego i tyle.
- Nie – odepchnęłam jego ciepłe ciało. – Przychodzisz tu tak po prostu. Co ty sobie myślisz ? Myślisz, że ci od tak wybaczę.Przez te 2 lata nie chciało Ci się zamienić ze mną ani słowa – niemal krzyczałam, a on przez dłuższy czas stał ze spuszczoną głową.
- Wiesz dobrze, że przez to wszystko nie miałem czasu.  
- Chyba,że nie było Cię stać na telefon – powiedziałam śmiejąc się złośliwie.
- Alee ... - zatkałam mu usta ręką
- Nie tłumacz się - odparłam złośliwie i odeszłam 

***
Weszłam do domu położyłam się na łóżku, a przed twarzą miałam laptopa. Weszłam na twittera i zobaczyłam,że kilka sekund temu Bieber dodał tweet'a :

@justinbieber - Właśnie dzisiaj się dowiedziałem, że nie stać mnie na telefon :]
Postanowiłam nie zostawić tego od tak i śmiejąc się sama do siebie dodałam :
@channelsmith - Bieber bez telefonu ciekawee .. :D:D:D
Nie czekając na to, aż wielka międzynarodowa gwiazdka raczy odpisać wyłączyłam laptopa i położyłam go na biurku. Wpełzłam pod ciepłą kołderkę i zasnęłam.

1 komentarz: